Niżej prezentujemy artykuły poświęcone rodzinie Donatów, które ukazały się w kwartalniku Ostrzeszowska Kultura.
RODZINA DONATÓW Z OSTRZESZOWA
Kinga Lewandowska
Korzenie mojej rodziny wywodzą się z Ostrzeszowa. Choć urodziłam się w Krakowie w 1940 roku, a szkolne lata spędziłam w Poznaniu, to właśnie w dzieciństwie słyszałam wiele opowieści o urokach tego wielkopolskiego miasta i o dzielnych krewnych tam żyjących. W mieszkaniu naszym wisiał obraz przedstawiający klasztor bernardyński namalowany przez Antoniego Serbeńskiego w 1939 r., a u kuzyna Jabłońskiego wisiał przejmujący drzeworyt „Chrystus Król” w jego papierowej kopii. Wyobraźnię moją pobudzała też niezwykła informacja, że w pomieszczeniach byłego klasztoru mieszkali moi dziadkowie ze swoimi dziećmi, a w pobliskiej szkole uczył dziadek Józef Donat. W rozmowach ze starszymi kuzynami powracały opowiadania o jego świadomości narodowej i zadziwiającej zdolności wydawania dźwięków jako brzuchomówca.
Pewnego letniego dnia, gdzieś w 1948 roku, ojciec zabrał mnie na krótką wyprawę do Ostrzeszowa. Odwiedziliśmy ważne rodzinne miejsca i krewnych mieszkających przy Rynku. Pamiętam miłą wizytę w domu sympatycznej ciotki Letycji Fabrowskiej. Usypiała mnie wesołą zabawą z wierszykiem: „Karaluszki pod poduszki, a szczypawki do zabawki”.
Kiedy przeszłam na emeryturę, pojawiło się marzenie, aby bliżej poznać korzenie mojej ostrzeszowskiej rodziny. Zaczęłam je systematycznie badać, przeglądając archiwalne fotografie rodzinne i dokumenty. Podjęta praca genealogiczna okazała się pasjonująca, trwa już pięć lat. Obecnie pragnę upublicznić zebrane informacje, bo mogą być ważne dla wszystkich tych osób, które interesują się życiem dawnych mieszkańców Ostrzeszowa.
Zacznę od przedstawienia seniora rodu Donatów, mego prapradziadka Józefa Donata, urodzonego ok. 1777 roku. Był kantorem w miasteczku Bytom Odrzański, oddalonym 22 km na zachód od Głogowa. Nazwa ta po niemiecku brzmiała: Beuthen a/Oder bei Gross Glogau. Jako kantor wykonywał śpiewy liturgiczne w kościele rzymskokatolickim pw. św. Hieronima, uczył śpiewu i prowadził chór w szkole katolickiej.
Syn Józefa seniora, Gustaw Donat, to mój pradziadek. Urodził się 1.03.1818 w Bytomiu Odrzańskim. Uczył najpierw w szkole w Komorowie k.Mikstatu w 1840-43, a następnie osiadł w Pleszewie, gdzie został rektorem gimnazjum.
Nie wiadomo dokładnie, kto jest na tym zdjęciu. Prawdopodobnie to Gustaw Donat z gromadą uczniów i synkiem Karolem, oznaczonym u dołu krzyżykiem, ok.1860 r.
Jego żoną była Walentyna Donat z domu Remelska, urodzona 2.02.1825 w Ostrzeszowie. Rodzicami Walentyny, czyli moimi prapradziadkami, są: Jadwiga Remelska z domu Kinastowska i Franciszek Remelski, który był fizykiem w Ostrzeszowie. Tak określano wówczas lekarza. Walentyna zmarła 22.06.1876 w Pleszewie. W rok po śmierci żony Gustaw zawarł kolejny związek małżeński z Wandą Pauliną Buchwald z Jarocina. Z pierwszego związku przyszło na świat siedmioro dzieci: Józef - nauczyciel w Ostrzeszowie, Karol – drukarz w Berlinie, był z pary bliźniąt, ale siostra Jadwiga zmarła, Franciszek – filolog słowiański, Wiktoria – zmarła w dzieciństwie, Helena oraz Leopold – drogista w Wąbrzeźnie.
Moja Babcia nazywała się Teodozja Donat. Urodziła się w Ostrzeszowie w 1854 r. jako córka Antoniego Boruckiego i Marii Paneckiej, w rodzinie ziemiańskiej. Żyła 84 lata, z czego 67 lat spędziła w Ostrzeszowie. Otrzymała oryginalne imię po swojej ciotce Teodozji Urbańskiej, z domu Paneckiej. Teodozja jako najstarsza córka spośród czworga rodzeństwa była wychowywana surowo pod względem posłuszeństwa rodzicom, w atmosferze gorącej wiary katolickiej i w poczuciu umiłowania ojczyzny. Gdy była dzieckem, jej ojciec sprawował urząd burmistrza Ostrzeszowa. Antoni Borucki funkcję tę pełnił 13 lat, od roku 1849 do 1862 r. Warto zauważyć, jaki to był moment historyczny- tuż po likwidacji Wielkiego Księstwa Poznańskiego i w rok po Wiośnie Ludów. W tamtych czasach główną władzę w mieście dzierżył urzędujący burmistrz, poddawany nadzorowi niemieckich władz powiatowych i rejencyjnych. Magistrat, czyli Urząd Miejski, składał się z burmistrza i 3 członków. Członkowie magistratu nie otrzymywali wynagrodzeń, dlatego też funkcje te pełnili zamożni mieszkańcy Ostrzeszowa. Ten fakt mówi wiele o statusie majątkowym mojego pradziadka.
Znam kilka legend rodzinnych przekazywanych ustnie, tyczących się zarówno osoby babci Teodozji, jak i jej męża Józefa, nauczyciela. W barwny sposób przedstawiła je pisarka emigracyjna Danuta Mostwin w książce pt. „Tajemnica zwyciężonych” [1]. Warto zaznaczyć, że autorka była żoną wnuka Teodozji, Stanisława Niedbała, który wszystkie legendy jej przekazał, co może potwierdzać autentyczność opisywanych wydarzeń.
Rodzinna legenda głosi, że kiedy Teodozja miała 18 lat, była zaręczona ze starszym od siebie o 6 lat studentem Feliksem z Ostrzeszowa, który kończył studia medyczne w Berlinie. Dostała od niego zaręczynowy złoty krzyżyk na łańcuszku. Student ów, jako zapalony patriota, należał do tajnej narodowej organizacji i towarzyszył polskiej delegacji wybranej na spotkanie trzech cesarzy we wrześniu 1872 r. dla omówienia ważnej dla Polaków „sprawy polskiej”, czyli odzyskania niepodległości. Spodziewano się, że w trakcie zjazdu rosyjskiego cara Aleksandra Romanowa, cesarza austriackiego Franciszka Józefa oraz cesarza niemieckiego Wilhelma I - rozpatrzą oni przedłożony przez Polaków memoriał. W tych dniach Teodozja otrzymała telegram z wiadomością o śmierci narzeczonego. Krótka była jego treść: „Feliks otruty, zmarł wczoraj - Alojzy”. Podpisaną pod telegramem osobą był prawdopodobnie felczer, Alojzy Remelski. Po tym wydarzeniu Teodozja poważnie zachorowała, przez kilka miesięcy pozostawała osłabiona. Wreszcie przyjechał do Ostrzeszowa ów przyjaciel Feliksa, Alojzy, by o wszystkim dokładniej opowiedzieć. Chorą jednak postanowiono oszczędzić i nie doszło do ich spotkania.
Gdy Teodozja powróciła do zdrowia, zaczęła spotykać się ze swym dalszym kuzynem Józefem Donatem (juniorem) urodzonym w Komorowie w 1850 r. Był on synem wyżej wspomnianego Gustawa, rektora szkoły w Pleszewie, i Walentyny z domu Remelskiej. Młody Józef, podobnie jak jego ojciec, podjął naukę w seminarium nauczycielskim. Ukończył pomyślnie Królewskie Katolickie Seminarium Nauczycielskie w Poznaniu, gdzie studiował w latach 1869-1872. W ramach programu nauczania elementarnego jego wykształcenie obowiązkowo obejmowało grę na organach, grę na fortepianie i skrzypcach, dając w ten sposób gruntowne przygotowanie muzyczne. Uczył go Teofil Klonowski - postać bardzo zasłużona dla rozwoju wielkopolskiego śpiewactwa. Już w momencie otwarcia szkoła dysponowała sześcioma klawikordami, co świadczy nie tylko o teoretycznym, ale także praktycznym nauczaniu muzyki. Absolwenci byli wszechstronnie przygotowani do zawodu nauczyciela. W szkole powszechnej w zaborze pruskim nauczyciel był tylko jeden, a uczyć musiał religii, języka niemieckiego, rachunków i geometrii, rysunków, realiów (wiedzy z historii, geografii, przyrody), śpiewu, chłopców- gimnastyki, a dziewczęta- szydełkowania, robienia na drutach i gry na jednym instrumencie. Demonstrował także elementy sportowo-gimnastyczne, prowadził chór szkolny. Placówka miała charakter środowiskowy; nauczyciela powszechnie szanowano, gdyż wyrósł z etosu pozytywistycznego.
Ślub Teodozji z Józefem Donatem odbył się w 1874 r. Józef rozpoczął pracę w Ostrzeszowie w katolickiej szkole elementarnej, w budynku szkolnym przy dawnym klasztorze bernardyńskim, a małżonkowie zamieszkali w samym klasztorze, w salach przewidzianych dla rodzin nauczycielskich. W 1908 przeprowadzili się do mieszkania przy ul. Krakowskiej 18, obecnie Sikorskiego.
Rok 1900, Borek. Od lewej: Mieczysława Urbańska ur. 1880, Maria Fabrowska z d. Szymańska, Stanisława Niestrawska z d. Urbańska ur. 1875, Teodozja Donat i Józef Donat, Gabriela Urbańska ur. 1878. Na ziemi siedzą: Stanisław Fabrowski, Lita Fabrowska ur. 1894 i Zygmunt Donat ur. 1891.
Babcia Teodozja była niezwykle elegancką osobą, dbała o modny strój, potrafiła sama haftować i wykonywać drobne poprawki krawieckie, uczyła swoje córki robić piękne robótki i eleganckie lalki, które ustawione na poduszkach stanowiły ozdobę mieszkania. Na przełomie XIX i XX wieku były modne wielkie kapelusze, otoczone szerokim rondem i ozdobione piórami i taki wspaniały kapelusz sprawiła sobie Teodozja. Zdjęcie pokazuje jego cały urok.
Na zdjęciu od lewej: syn Kazimierz Donat, rodzice Teodozja i Józef Donatowie, syn Zygmunt Donat.
Kiedy wnuki przyjeżdżały do Ostrzeszowa, Dziadek Józef przynosił egzemplarz „Pana Tadeusza” i mówił do dzieci: „Idźcie po ryczki, będziecie czytać „Pana Tadeusza” na głos, na zmianę”. Dbał w ten sposób o biegłą znajomość języka polskiego. Był doskonałym organizatorem wycieczek. Józef lubił z chłopcami zbierać grzyby w lesie, opowiadać im o gniazdach ptaków, chętnie odwiedzał rodzinę pana leśniczego, pokazywał stare zabytki pod kościołem, gdzie stały trumny z nieboszczykami, ale przede wszystkim uwrażliwiał na piękno muzyki i śpiewu. Mówiło się, że dla swoich uczniów był srogim nauczycielem. Na rękę grającej na fortepianie osoby kładł talar i trzeba było grać tak, aby ten talar nie spadł z dłoni. Lubił żartować, miał upodobanie do lekkiej kpiny i wesołości. Dziadek Józef Donat posiadał rzadką umiejętność, był mistrzem jako brzuchomówca.
Potrafił mocno nastraszyć głosem jak z grobu. Tak się stało jeszcze przed I wojną, gdy - oprowadzając po klasztorze niemieckiego inspektora szkolnego, prowadząc go krużgankiem nad kratą wentylacyjną- wydobył z siebie jęk: „dusza pokutująca błaga o modlitwę”. Niemiec padł na kolana, modląc się. Historia ta rozeszła się po mieście, radując mieszkańców. Dziadek jednak za ośmieszenie władzy został ukarany wysoką grzywną.
Kiedy wnuki przyjeżdżały do Ostrzeszowa, Dziadek Józef przynosił egzemplarz „Pana Tadeusza” i mówił do dzieci: „Idźcie po ryczki, będziecie czytać „Pana Tadeusza” na głos, na zmianę”. Dbał w ten sposób o biegłą znajomość języka polskiego. Był doskonałym organizatorem wycieczek. Józef lubił z chłopcami zbierać grzyby w lesie, opowiadać im o gniazdach ptaków, chętnie odwiedzał rodzinę pana leśniczego, pokazywał stare zabytki pod kościołem, gdzie stały trumny z nieboszczykami, ale przede wszystkim uwrażliwiał na piękno muzyki i śpiewu. Mówiło się, że dla swoich uczniów był srogim nauczycielem. Na rękę grającej na fortepianie osoby kładł talar i trzeba było grać tak, aby ten talar nie spadł z dłoni. Lubił żartować, miał upodobanie do lekkiej kpiny i wesołości. Dziadek Józef Donat posiadał rzadką umiejętność, był mistrzem jako brzuchomówca.
Potrafił mocno nastraszyć głosem jak z grobu. Tak się stało jeszcze przed I wojną, gdy- oprowadzając po klasztorze niemieckiego inspektora szkolnego, prowadząc go krużgankiem nad kratą wentylacyjną- wydobył z siebie jęk: „dusza pokutująca błaga o modlitwę”. Niemiec padł na kolana, modląc się. Historia ta rozeszła się po mieście, radując mieszkańców. Dziadek jednak za ośmieszenie władzy został ukarany wysoką grzywną.
W czasie I wojny światowej Józef Donat prowadził tajne nauczanie języka polskiego, narażając się władzy pruskiej na dotkliwe kary. Prowadzenie prywatnych lekcji gry na instrumentach muzycznych pozwoliło mu na przetrwanie trudnych lat wojennych. Pracę nauczycielską w Ostrzeszowie prowadził prawie pół wieku. Zmarł 19 maja 1921 r. i został pochowany na cmentarzu katolickim w Ostrzeszowie. [3]
W mieszkaniu na terenie byłego klasztoru przyszły na świat dzieci Donatów:
Na zdjęciu z 1908 r. babcia Teodozja i Józef Donat wśród grona dzieci i wnuków. Od lewej Antoni Jabłoński, ks. Jan Donat, Kazimierz Donat, Zygmunt Donat, Ignacy Niedbał, siedzą córki z dziećmi- Zofia Jabłońska ur.1879 i Maria Niedbałowa ur. 1881.
Najstarszy syn Jan Donat, 1877 -1934, po ukończeniu gimnazjum w Ostrowie podjął naukę w Seminarium Duchownym w Poznaniu, a po trzech latach odbył roczny kurs praktyczny w Gnieźnie. Jego uroczysta Msza św. Prymicyjna odbyła się w farze w Ostrzeszowie dnia 18.04.1900.
Po okresie pracy jako wikary w różnych parafiach wielkopolskich został proboszczem w Mieszkowie koło Jarocina. Jako wielki społecznik i patriota działał w towarzystwach kościelnych, robotniczych i kościelnych. Kierował Bankiem Ludowym w Mieszkowie od 1912 r. do 1934 r. Członek komitetu organizacyjnego polskiej wystawy przemy s ł o w e j w 1 9 1 2 w Pleszewie. Patron Towarzystwa Przemysłowego w Mieszkowie, był delegatem z powiatu jarocińskiego na Sejm Dzielnicowy w 1918 rokuw Poznaniu. Współtworzył Ochotniczą Straż Pożarną i pełnił funkcję jej kapelana, był prezesem w Towarzystwie Czytelni Ludowych. Zmarł w Poznaniu 15.08.1934 r. i został pochowany na Cmentarzu Jeżyckim.
Na zdjęciu jubileusz 25-lecia kapłaństwa ks. Jana Donata w Mieszkowie w 1925 r. Na uroczystość przybyli członkowie dawnych rodzin z Ostrzeszowa: Niedbałowie, Jabłońscy, Szymańscy, Fabrowscy.
Zofia Jabłońska 1879-1947. Jej mąż Antoni Jabłoński urodził się- tak jak Józef Donat- w Komorowie k.Mikstatu, czyli wyszukano męża dla Zofii Donat w 1904 r. wśród młodzieńców urodzonych w pobliskim Komorowie. Po ślubie w 1905 roku zamieszkali najpierw w Rawiczu, potem w Poznaniu. Antoni był z zawodu kupcem branży drogeryjnej. Mieli czwórkę dzieci. Syn Zbigniew, dr praw, prowadził kancelarię adwokacką w Nowym Jorku.
Maria Niedbał 1881-1965. Jej mąż Ignacy Niedbał ze Zbąszynia był też kupcem, przedsiębiorcą, pełnił liczne funkcje społeczne, m.in. wiceprezesa Izby Przemysłowo- Handlowej, wiceprezesa Związku Fabrykantów w Poznaniu, a także był konsulem honorowym Łotwy. Ich córka Halina występowała na estradach operowych Poznania jako śpiewaczka koloraturowa. Jeden z synów był doktorem weterynarii, a drugi syn, ppor. Stanisław Niedbał-Mostwin pseudonim „Bask”, był kurierem, emisariuszem Rządu Emigracyjnego w 1944 r.; osiadł w Anglii, następnie w USA, gdzie był długoletnim dyrektorem Kongresu Polonii Amerykańskiej.
Kazimierz Donat 1884-1951, kupiec w branży drogeryjno-chemicznej i elektrotechnicznej. W latach 1905- 12 założyciel kół Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej w Katowicach, Berlinie i Hamburgu. W czasie okupacji niemieckiej wysiedlony wraz z rodziną do Krakowa. Po wojnie kontynuował pracę w branży elektrotechnicznej. Był aktywnym członkiem Związku Fabrykantów w Poznaniu, a po wojnie, w 1948 r., pełnił funkcję prezesa Zrzeszenia Kupców Branży Elektrotechnicznej i Radiowej. Jego żona Maria z domu Piechocka, rodem z Ostrowa Wlkp., ukończyła szkołę śpiewu solowego Marii Heleny Miączyńskiej. Kilkakrotnie śpiewała na estradach Poznania i na antenie radia. Małżeństwo miało trzy córki. Wszystkie otrzymały wykształcenie muzyczne i w swoich specjalnościach zawodowych zajmowały się dziedziną muzyki. Najstarsza Teodozja Donat-Jasiak, doktor medycyny - foniatra, wykładowca emisji głosu; średnia Zdzisława Donat-Pajda - sopran koloraturowy o światowej sławie( link do wywiadu), profesor wyższych szkół muzycznych Krakowa i Warszawy, oraz Kinga Donat-Lewandowska- doktor psychologii muzyki i muzykoterapeuta Uniwersytetu Gdańskiego.
Zygmunt Donat 1891-1970. Ukończył gimnazjum w Krotoszynie w 1909 roku. Studiował medycynę w Lipsku, Monachium i w Berlinie. Brał udział w III Powstaniu Śląskim w randze kapitana jako lekarz pułkowy. Przed II wojną światową prowadził własną praktykę lekarską. Po wojnie pracował w kolejowej służbie zdrowia. Specjalizował się w dziedzinie radiologii. Jako jeden z pierwszych lekarzy Poznania miał prywatny aparat rentgenowski. Tak jak brat, ks. Jan, był członkiem Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu. Żoną jego była Maria z domu Szuster. Małżeństwo miało dwoje dzieci - córkę Elżbietę, farmaceutkę i syna Andrzeja - lekarza medycyny.
Zygmunt Donat, kuzynka Mieczysława Urbańska -bibliotekarka TCL, Kazimierz Donat.
W miejscu tym przypomniała mi się jeszcze jedna ciekawa legenda, która opowiada o nieugiętej postawie patriotycznej Teodozji Donat jako matki swych synów. Kiedy syn Zygmunt, będąc już dojrzałym młodzieńcem, przedstawił matce zamiar ożenku z poznaną podczas studiów medycznych w Berlinie młodą Niemką, Teodozję przeraziła ta wiadomość. Jej troską było, aby synowie wybrali sobie Polki za żony. Postanowiła uzyskać radę i interwencję u księdza Jana. Pojechała do niego do Mieszkowa, krótko przedstawiła swoje negatywne stanowisko. Obdarzony autorytetem ksiądz zaprosił do siebie młodszych braci, jeszcze kawalerów, i zręcznie wymusił na nich przysięgę, że nigdy nie zwiążą swego życia z niemieckimi kobietami. I tej przysięgi dochowali.
Na podkreślenie zasługuje fakt, że dzieci ostrzeszowskiego rodu Donatów nie tylko odziedziczyły po rodzicach zamiłowania pedagogiczne i muzyczne, ale otrzymały przygotowanie muzyczne w postaci gry na instrumentach (fortepian, skrzypce, fisharmonia), a ks. Jan Donat jako wielbiciel muzyki zakładał chóry w każdej parafii, był ich opiekunem oraz organizował zjazdy chórów.
Patrząc z perspektywy stulecia na rodzinę Teodozji i Józefa Donatów z Ostrzeszowa, mogę powiedzieć, że rodzina ta przetrwała w trudnych czasach zaborów, bo cechowało ją wiele surowych zasad postępowania, takich jak uczciwość w pracy, pracowitość, oszczędność i właściwe zarządzanie pieniędzmi, przezorność w życiu, ciągła dalsza edukacja, perfekcyjna znajomość języka niemieckiego, a jednocześnie kultywowanie tradycji i kultury narodowej, polskiej.
W momencie odzyskania niepodległości powstało nowe zadanie ratowania polskich zabytków i konieczność gromadzenia polskich dzieł sztuki, udzielano więc wsparcia materialnego polskim artystom, np. Antoniemu Serbeńskiemu. Kazimierz Donat kontynuował tę postawę w czasie okupacji niemieckiej 1939-45, po wysiedleniu z Poznania do Krakowa. Wspierał tam rodzinę profesora i kompozytora Feliksa Nowowiejskiego, księdza i zarazem poetę Ewarysta Nawrowskiego z parafii św. Idziego w Krakowie, utalentowanego rzeźbiarza Edwarda Haupta z Poznania, rodzinę osadzonego w więzieniu gesta po Władysława Szulgita, drogisty z Tarnowskich Gór i innych.
Rodzina Donatów przejawiała niezłomną postawę patriotyczną i dążyła do krzewienia polskości. Co ciekawe, ojciec mój nigdy nie używał słowa - patriotyzm, ale podkreślał piękno Polski i mądrość Polaków, rozwijał w ten sposób dumę narodową, która budziła się podświadomie. W ukształtowaniu tej postawy pomogły przykłady działalności licznych autorytetów, jak Edward Raczyński, Tytus Działyński, Karol Marcinkowski, później Ignacy Paderewski, gen. Józef Haller i Władysław Sikorski.
Przypisy:
[1] Danuta Mostwin „Tajemnica zwyciężonych” Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1992.
[2] Praca.Tygodnik Polityczny i Literacki 12.12.1915. Notatka Kornaszewskiego o brzuchowcy z Ostrzeszowa.
[3] Gazeta Ostrzeszowska, 21.05.1921.
Ostrzeszowianin założył Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej
w Katowicach, Berlinie, Hamburgu
Kinga Lewandowska
Od kilku lat pasjonuje mnie śledzenie losów społeczników i działaczy narodowych wywodzących się z Ostrzeszowa, pochodzących z kręgu rodzinnego moich dziadków oraz bliskich wujów i kuzynów mego ojca Kazimierza Donata.
Do interesującego mnie kręgu aktywnych działaczy różnych stowarzyszeń należą Stefan, Zygmunt i Jan z rodziny Marwegów; Stanisław i Maria Fabrowscy i ich dzieci Letycja, Kazimiera, Zygmunt Fabrowski; członkowie rodziny Urbańskich, głównie Mieczysława Urbańska.
W okresie ich młodości przypadającej na lata 1900-1914 mimo wielu przeszkód powstawały organizacje i towarzystwa, których celem było ograniczenie skutków polityki germanizacyjnej zaborcy. Wydaje mi się, że zarówno koniecznością, jak i naturalnym marzeniem wielu młodych Polaków pod zaborem pruskim było podjęcie działalności narodowej i społecznej, aby doprowadzić do realizacji idei pracy organicznej w Wielkopolsce.
Młody Kazimierz Donat urodzony 1.11.1884 w Ostrzeszowie w wieku szesnastu lat opuścił nauczycielski dom rodzinny i rozpoczął trzyletni okres praktycznej nauki zawodu. Stało się tak ponieważ w Wielkopolsce w czasie zaborów przyszła młodzież kupiecka zdobywała wykształcenie zawodowe albo w nielicznych szkołach handlowych poza miejscem zamieszkania albo odbywała praktyki kupieckie bezpośrednio w zakładzie mistrza danego fachu. Kazimierz wybrał branżę drogeryjno-chemiczną i był uczniem u znanego drogisty, (tak wtedy nazywano drogerzystów), Antoniego Antoszkiewicza w Krotoszynie w 1901-04. W tym czasie jego starszy brat, wikariusz ks. Jan Donat z Ostrzeszowa napisał artykuł „W sprawie naszych związków zawodowych” zamieszczony w „Dzienniku Poznańskim” 5.11.1901. (1) Natomiast stryj dr chemii Leon Borucki również z Ostrzeszowa podczas zebrania Korporacji Kupców Chrześcijańskich w Poznaniu mówił o „Obowiązkach kupiectwa wobec społeczeństwa” (2).
W Ostrzeszowie w 1897 roku powołano atrakcyjne dla młodzieży męskiej Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Zgłosiły się do niego 32 osoby, prezesem został Stefan Marweg, starszy o 10 lat kuzyn. Czy Kazimierz należał do „Sokołów”? Nie. Kazimierz był jeszcze za młody, poza tym był po chorobie reumatycznej osłabiającej zdrowie, więc nie mógł trenować. Był zainteresowany sportem i turystyką. Wraz z dwoma kuzynami Zygmuntem i Janem Marwegami zrobili sobie pełne fantazji zdjęcie u poznańskiego fotografa, Kazimierz przebrał się w strój góralski, a Jan w strój Sokoła.
Po ukończeniu pierwszych lat nauki zawodu Kazimierz pracował jako pomocnik kupiecki w Centralnej Drogerii u Czesława Nagórskiego w Starogardzie, następnie w drogerii Hugo Claassa w Toruniu. W tym okresie często wybuchały strajki szkolne wywołane zakazem używania języka polskiego w szkołach ludowych na lekcjach religii oraz podczas modlitw. Polacy przejawiali nieugiętą postawę patriotyczną, opór stawiały dzieci szkolne, ich rodzice i nauczyciele byli karani przez władze niemieckie, tak jak m.in. ojciec Kazimierza, nauczyciel szkoły elementarnej Józef Donat, który musiał zapłacić karę za niesubordynację, a Letycja Fabrowska została usunięta ze szkoły z zakazem wstępu. Mimo to prasa polska, Kurier Poznański, Goniec Wielkopolski nieustannie apelowała do swoich czytelników nawołując ”Uczmy dzieci nasze czytać i pisać po polsku”. Poszukiwano też innych sposobów, aby przetrwać czasy zaboru, bez ponoszenia strat i wyniszczenia sił narodu. W wielu miastach powstawały lokalne towarzystwa ukierunkowane na potrzeby edukacyjne i zawodowe polskiej młodzieży kupieckiej rozproszonej na terenie całej Rzeszy Niemieckiej.
Około roku 1905-6 Kazimierz przeniósł się na Górny Śląsk. Dlaczego tam pojechał? Motywów mogło być wiele: szukał lepszej pracy albo chciał wybrać atrakcyjniejsze miejsce polecone ambitnemu młodemu kupcowi z Wielkopolski. Na Górnym Śląsku żyło wtedy dwa miliony ludności polskiej, a brakowało tam rodzimego przemysłu i handlu. Życzeniem każdego obrotnego kupca jest zdobycie zbytu dla swoich towarów. Sądzę jednak, że istniała jeszcze inna przyczyna wyjazdu Kazimierza na Górny Śląsk. Otóż w tym czasie od połowy 1903 do 1906 roku w Bytomiu przebywał Zygmunt Marweg, starszy o 6 lat kuzyn z Ostrzeszowa, wydawca, redaktor. Wydawał w języku polskim tygodnik ilustrowany „Gwiazda”, niedzielną gazetkę dla ludu polsko-katolickiego zawierającą zarówno aktualne artykuły, jak i przeglądy historyczne, gospodarcze oraz porady dla czytelników szukających na rynku księgarskim pożytecznych książek polskich. Myślę, że to mógł być jeden z głównych motywów wyjazdu Kazimierza na południe Polski.
W nowym regionie nadal pracował w branży drogistowskiej w firmie Karola Świerczenny w Gliwicach oraz u Eugeniusza Starka w Katowicach. W czasie wolnym angażował się w wyciąganie młodych handlowców z organizacji niemieckich a zachęcanie ich do udziału w polskich zrzeszeniach kupieckich. Chodziło o to, aby nie zmarnować ich młodzieńczej ambicji, wykorzystać pracowitość i aktywność, rozwijać kulturę narodową, podtrzymywać język ojczysty. Po trzech latach pobytu w Katowicach dnia 25.01.1908 Kazimierz założył Towarzystwo Młodzieży Kupieckiej (TMK) w Katowicach, jedno z pierwszych z którego powstały dalsze oddziały, w Bytomiu, w Gliwicach i w Zabrzu. (Foto).
16.10.1908 Tow. Młodzieży Kupieckiej w Bytomiu. Kazimierz Donat stoi czwarty od lewej
W ramach działalności TMK odbywały się kursy i szkolenia zawodowe, organizowano spotkania, odczyty, wycieczki, wypożyczano książki polskie
Kazimierz pracował również społecznie w organizacji „Wzajemna Pomoc”, gdzie młodym przybyszom znajdującym się na obcym terenie zapewniano pomoc w znalezieniu zakwaterowania, a wszyscy którzy opłacili składki mogli w razie potrzeby liczyć na zasiłki dla bezrobotnych i tzw. kasę pogrzebową. Wkrótce Kazimierz Donat naraził się swoją działalnością na szykany policji niemieckiej i był zmuszony opuścić teren Górnego Śląska.
W jakiś czas później Kazimierz odwiedził rodzinny Ostrzeszów i na zebraniu tamtejszego dwuletniego koła TMK przedstawił znany sobie temat „Historię Śląska austriackiego”; jego bliski krewny ostrzeszowski Stanisław Fabrowski na innym zebraniu mówił „O monopolach”.(3,4). Lokalna tematyka gospodarcza była w tym czasie doskonale znana jeszcze innemu krewnemu Stefanowi Marwegowi, który oprowadzał po zabytkach i nowych obiektach Ostrzeszowa grupę krajoznawczą z Warszawy i z dumą przedstawiał imponujący rozwój handlu i przemysłu w tym miasteczku.(5)
Kazimierz Donat mając 26 lat pragnął dalej kształcić się w wybranym zawodzie, dlatego udał się do Berlina, gdzie odbył dwuletni kurs w szkole handlowej w branży fotograficznej. Pracował w światowej sławy firmie Kodak Gesellschaft m.b.H. w Berlinie, uzyskując stopniowo w drodze awansu stanowisko kierownika. Także tam organizował polską młodzież kupiecką ściśle współpracując z Zarządem Zjednoczenia Zawodowego w Poznaniu. Jako reprezentant uczestniczył w zjeździe przedstawicieli Towarzystw Młodzieży Kupieckiej w Poznaniu, gdzie wszedł w skład Głównego Zarządu Zjednoczenia (6). Po czterech miesiącach K. Donat na zebraniu 18.08.1910 dokonał powołania pierwszego koła Towarzystwa Młodzieży Kupieckiej w Berlinie w liczbie 23 osób, po roku było 43 członków, a po 2 latach 60. Zebrania odbywały się dwa razy w miesiącu, w ciągu 1911 roku odbyły się 22 zebrania z udziałem średnio 17 członków.(7). W roku sprawozdawczym 1911 Kazimierz Donat wygłosił 6 referatów na takie tematy, jak: „Spółki zarobkowe”, „Angielscy studenci handlowi”, „Ks. Patron Wawrzyniak”, „Sprawozdanie ze zjazdu przedstawicieli 25.05.1911 w Poznaniu”, „Sądy kupieckie”, „Powstanie organizacji zawodowych”.
Podobne towarzystwo zrzeszające młodzież polską założył w 1911 r. w Szczecinie, a w rok później w Hamburgu.
Kazimierz Donat trzeci z lewej wśród polskiej młodzieży kupieckiej w Rzeszy
Po 25 latach w wyzwolonej Polsce w Gdyni we wrześniu 1935 r. odbył się zjazd byłych członków Towarzystw Kupieckich w Berlinie. Tak zwani Berlińczycy czyli Polacy pracujący w Berlinie obchodzili swój jubileusz. Referaty wygłosili: Tadeusz Marchlewski „Historyczne podłoże zjazdu” oraz Kazimierz Donat „Rola kupca dziś i jutro”. (8). Na Zjeździe otwarcie przyznano, że TMK to była organizacja, która zajmowała w ruchu społeczno-niepodległościowym na emigracji czołowe znaczenie. Nie tylko łączyła i doskonaliła zawodowo polską młodzież kupiecką, ale wychowywała ją w duchu niepodległościowym.
Inną działalność o odmiennym profilu społecznym i organizacyjnym prowadziła wspomniana na wstępie kuzynka Mieczysława Urbańska . Najpierw była przez rok sekretarką Stowarzyszenia Pań Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, organizacji o profilu charytatywnym na rzecz ubogich, a potem była bibliotekarką i kolektorką składek w Towarzystwie Czytelni Ludowych w Ostrzeszowie od 1908 do 1917 r. Już na początku obsługiwała aż 190 czytelników, dysponując 458 książkami. Ponadto organizowała w czytelni odczyty, wykłady, wieczory literackie, sama wygłosiła prelekcję o twórczości Jana Kochanowskiego. (9) Jej umiejętności organizacyjne zostały wysoko ocenione przez Komitet Oświatowy TCL zwłaszcza, że powiat ostrzeszowski należał wówczas do bardzo ubogich i brakowało funduszy na rozwój czytelni. Po 10 latach pracy w Ostrzeszowie Mieczysława Urbańska otrzymała nowe bardzo trudne zadanie, w 1918 r. powierzono jej generalny sekretariat Tow. Czytelni Ludowych w Gliwicach. Mimo, że zastała tam bardzo zaniedbany stan czytelni ludowych, to wkrótce dokonała ich reorganizacji, stworzyła wzorowy model katalogów, wytrwale gromadziła polskie książki, organizowała odczyty. (9). Mieczysława Urbańska brała aktywny udział w Powstaniach Śląskich.
Kazimiera Fabrowska była podczas powstania wielkopolskiego aktywistką PCK, która zorganizowała biuro ewidencyjne rannych żołnierzy, czytelnię z książkami i czasopismami, wysyłała paczki żołnierzom polskim w niewoli niemieckiej.
Opracowany przeze mnie materiał historyczny ukazuje jak bardzo mocno zaangażowane były rodziny ostrzeszowskie w działalność związkową i organizacyjną, a na przykładzie Kazimierza Donata można zobaczyć jak wobec wzrastającej liczby młodych polskich kupców ważna była praca nad ich integracją zawodową i społeczną, podjęta obrona ich interesów, walka o zachowanie ich odrębności narodowej. Kazimierz Donat miał w najbliższej rodzinie liczne przykłady takiej działalności, a sam poza pracą zawodową całym sercem był oddany sprawom młodych pomocników handlowych, przyszłych samodzielnych polskich kupców.
Przypisy:
1. Dziennik Poznański z 5.11.1901. R.43 nr 254 s.2, J.Donat W sprawie naszych związków zawodowych.
2.Sprawozdanie za r.1908 Korporacja Kupców Chrześcijańskich Poznań z 25.10.1905 s.2 L. Borucki „0 obowiązkach kupiectwa wobec społeczeństwa”
3 i 4.W. Graf „Zeszyty Ostrzeszowskie” art. pt. ”Honorowi Obywatele okresu międzywojennego m. Ostrzeszowa”, s 33. Źródło pierwotne: „Przegląd kupiecki” 23.XII.1912 K.Donat Historia Śląska Austriackiego; S.Fabrowski O monopolach
5.W: Pismo „Ziemia” Tygodnik Krajoznawczy. Ilustrowany, Warszawa-Lwów. R.5 nr 23 z 6.06.1914 s.359-363 i nr 24 z 13.06.1914 s.372-374 art. J. Dąbrowski, Miasteczko w zaborze pruskim.
6.Postęp 1910.04.07 r.21 nr 79 s.1.
7.Przegląd Oświatowy R.1910.
8.Słowo Pomorskie R.15, nr 202, s.7, 1935.09.03. Kuj. Pomorska Bibl. Cyfrowa.
9.Przegląd Oświatowy R.1908 nr 11 s.23.