A. Smoczkiewicz recto

 Maria Aleksandra Smoczkiewiczowa

 

Maria Aleksandra Smoczkiewiczowa (1910-2006) – urodziła się w Mosinie jako najstarsza z siódemki dzieci Edmunda Ewerta-Krzemieniewskiego i jego małżonki Martyny z domu Pospieszalskiej. Absolwentka Państwowego Liceum i Gimnazjum Żeńskiego im. Generałowej Zamoyskiej (1928) oraz Poznańskiego Konserwatorium Muzycznego w Poznaniu w klasie fortepianu (1936). W latach 1928-1933 studiowała chemię na Uniwersytecie Poznańskim. W 1936 roku wyszła za mąż za adwokata Mariana Smoczkiewicza, który został zamordowany przez Niemców na początku listopada 1939 roku. Po wojnie pracowała w Zakładzie Chemii Nieorganicznej i Analitycznej Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Poznańskiego. Po 1950 roku została zatrudniona w Akademii Medycznej w Poznaniu. Jednocześnie w latach 1952-1960 kierowała pracami Pracowni Biochemicznej w Instytucie Balneoklimatycznym w Poznaniu. Natomiast w 1963 roku decyzją administracyjną władz Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego została przeniesiona do Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Poznaniu. W latach 1969-1980 sprawowała funkcję profesora Instytutu Towaroznawstwa. W roku 1955 została członkinią Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. W latach 1976-1991 była przewodniczącą Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego i członkinią zarządu PTPN. W 1993 roku została włączona w poczet członków honorowych PTPN.

Opracował Norbert Delestowicz.

 

Kilka słów o mojej mamie

Marian Smoczkiewicz.

 

zdjęcie4 2

 Maria Aleksandra Smoczkiewiczowa

Napisanie kilku słów do książki, której autorem jest własna matka, ponadto nieżyjąca już od 2006 roku, budzi bardzo wiele emocji, a także wątpliwości natury osobistej. Spowodowane to jest silnymi naturalnymi więzami rodzinnymi, które mogą wpływać na ocenę opisywanych faktów i zdarzeń. Lata życia i działalności matki pokrywają się z dramatycznymi losami Polski. Dlatego nie da się uniknąć tego kontekstu, a więc sytuacji najczęściej tragicznych, które miały znaczący wpływ na postawę i późniejsze decyzje życiowe.

 

Image0000023

Maria Aleksandra Smoczkiewiczowa z męzem i synem. Bydgoszcz, listopad 1937 r.

Wybuch II wojny światowej we wrześniu 1939 roku nałożył się na bardzo trudną sytuację rodziny Smoczkiewiczów. Moja matka chorowała przez wiele tygodni (nie znam choroby). W tym czasie urodziła się moja młodsza siostra Aniela, która zmarła krótko po narodzeniu. Niepewność każdego dnia o los bliskich i przyjaciół była powszechna, a szczególnie w Bydgoszczy. To właśnie w Bydgoszczy Niemcy wykazali się wielką nienawiścią, wsparci przez miejscową mniejszość niemiecką, która przygotowała listy polskich mieszkańców miasta przeznaczonych do eksterminacji. Miała to być okrutna zemsta za tzw. krwawą niedzielę – prowokację niemiecką zorganizowaną w Bydgoszczy kilka tygodni wcześniej.

Na przełomie października i listopada 1939 roku mój ojciec, mecenas Marian Smoczkiewicz, otrzymał wezwanie na Gestapo. Nikt sobie w tamtym czasie nie zdawał sprawy, co się za tym kryje, jak wielkie niebezpieczeństwo. Wielu miało nadzieję, że wezwanie to zwykła formalność. Ojciec, jak wynika ze wspomnień, czuł jednak, że może zginąć. Ostatni obraz, jaki zapamiętała moja matka, złożona w tamtym momencie chorobą, to sylwetka taty klęczącego u brzegu łóżka i ofiarującego swoje życie Bogu za nas. Ojciec zgłosił się na wezwanie i od tego momentu wszelki ślad po nim zaginął.

Mimo licznych zapytań ze strony rodziny nigdy nie otrzymaliśmy żadnej informacji ani odpowiedzi od Niemców, a także po wojnie od instytucji takich, jak Czerwony Krzyż itp. Ojciec przed wojną miał w Bydgoszczy kancelarię adwokacką, którą tworzył do spółki z Zygmuntem Siodą. Był bardzo aktywnym działaczem społecznym, należał również do Akcji Katolickiej, gdzie na różnych spotkaniach wypowiadał się o zagrożeniu niemieckim i niebezpiecznej dla państwa polityce i działaniach niemieckich na Pomorzu. Był na pewno odnotowany przez licznych szpiegów niemieckich operujących w Bydgoszczy, a poza tym należał do inteligencji, którą Hitler w pierwszej kolejności chciał zlikwidować.

Pomimo licznych starań ze strony mojej matki i rodziny nie udało się zdobyć jakichkolwiek informacji o losie ojca. Również po wojnie matka wielokrotnie brała udział w identyfikacji ciał wydobytych z masowych grobów w okolicach Bydgoszczy. Oględziny jednak nie pozwoliły na ustalenie daty śmierci ani miejsca pochówku ojca. W Instytucie Pamięci Narodowej, poza informacją złożoną przez matkę, nie ma więcej danych; innymi słowy – nigdy nikt nic nie dopowiedział. Warto też dodać, że dozorca kamienicy, w której mieszkali rodzice, krótko po aresztowaniu ojca miał się spytać: „czy warto było być antyniemieckim”. Jak się szybko okazało, wszystko wskazuje na to, że to on był donosicielem. Zresztą krótko po wybuchu wojny został folksdojczem.

Matka nigdy nie znalazła materialnych dowodów tego, że ojciec nie żyje, ale też nigdy nie pogodziła się z tą myślą i mimo upływu lat nie wystąpiła do sądu o uznanie ojca za zmarłego. To znaczy, że on z nami stale był, chociaż duchowo. Matka po 3 latach małżeństwa straciła ukochanego męża, straciła córkę i dorobek materialny (mieszkanie, większość mebli, część obrazów i inne ważne pamiątki). Jednak oboje przeżyliśmy nie tylko okupację, ale też lata stalinizmu. Jakimś cudem a ja, sam mając za sobą ponad osiemdziesięcioletnie doświadczenie życiowe, mam szansę dziś dać świadectwo. Świadectwo, że ofiara życia mojego Ojca nie poszła na marne.

Nie było czego szukać w Bydgoszczy i w krótkim czasie przenieśliśmy się do Poznania, gdzie mieszkała większość krewnych. Wszyscy członkowie rodziny byli w jakiś sposób zaangażowani w ruch oporu przeciwko okupacji niemieckiej. Bracia mego ojca i matki albo zostali zamordowani, albo w różnym czasie aresztowani i do końca wojny przebywali w obozach koncentracyjnych. Brat ojca, Stanisław Smoczkiewicz, członek zarządu podziemnej organizacji „Ojczyzna”, został osadzony w Forcie VII w Poznaniu i rozstrzelany. Miejsca pochówku nigdy nie zdołaliśmy ustalić. Brat matki, Marian Ewert-Krzemieniewski, zginął w Warszawie, również w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Powodów do strachu i niepokoju o bliskich nie brakowało. Do tego dochodziły liczne rewizje w domu, wysiedlenia w coraz gorsze warunki mieszkaniowe i narastające z upływem wojny problemy zaopatrzeniowe – po prostu głód.

Po zakończeniu wojny matka była jedną z pierwszych osób, które zgłosiły się do ratowania pozostałości po rozkradzionym przez Niemców i częściowo Rosjan dobytku wydziału chemii Uniwersytetu Poznańskiego (Collegium Chemicum, ul. Grunwaldzka). Dla mnie, wówczas chłopca siedmioletniego, był to przede wszystkim okres, kiedy ojcowie wielu kolegów wracali z wojny lub przysyłali wiadomości, że żyją i jak planują połączenie z rodziną. U nas w tej sprawie panowała cisza, która nigdy nie została przerwana jakąkolwiek wiadomością. Matka rozpoczęła pracę na uniwersytecie i aż do emerytury była związana ze szkolnictwem wyższym.

 

Image00012

Lata 50.

Image00073

Lata 60.

 Zdjęcia z okrasu pracy zawodowej prof. Marii Aleksandry Smoczkiewiczowej.

 

Mieszkaliśmy w Poznaniu z rodziną Romana Siody, adwokata. Żoną jego była siostra matki Kaja (Kazimira). Mieli troje dzieci: Romana, Tomasza i najmłodszą Renatę. Najstarszy, Roman, był moim rówieśnikiem, a pozostali o kilka lat młodsi. Dzięki temu miałem szczęście wzrastać w dużej i pełnej rodzinie, co z pewnością znacząco wpłynęło na ukształtowanie mojej osobowości: nie byłem sam, miałem wokół siebie kuzynostwo. Matka dzięki swojej umysłowości, zdolnościom w wielu dziedzinach i pracowitości osiągnęła bardzo dużo. Była niezwykle prawym człowiekiem, głęboko wierzącym, o silnych zasadach moralnych. Warto też podkreślić, że nigdy nie zgodziła się, by zasilić szeregi Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Do końca swojej działalności zawodowej została bezpartyjna. Nie skusiła się także, by wpisano ją do Ligi Kobiet, bo i takie propozycje wielokrotnie odrzucała. A opisana w niniejszej publikacji bardzo bogata, jak się wydaje, kariera zawodowa, okupiona była jednak dużą ceną.

Bezpartyjność w czasach PRL-u nie oznaczała braku zainteresowania polityką i losami swojej Ojczyzny. Wręcz przeciwnie, była dowodem przywiązania do wartości patriotycznych, silnego charakteru i niezłomności. Ponadto matka była praktykującą katoliczką, dając przez całe życie świadectwo żywej wiary. Nigdy nie opuściła mszy św. niedzielnej, od czasu II wojny światowej do końca swojego życia podjęła dodatkowo post w soboty, była wielką czcicielką Różańca Świętego. Ta postawa życiowa skutkowała też tym, że matka nie otrzymała wielu stanowisk, na które z pewnością zasługiwała.

Wysoka, elegancka, wytworna w sposobie bycia – była bardzo lubiana przez swoich współpracowników, studentów i szanowana przez rywali. Świetnie znała trzy języki obce oraz łacinę. Doskonale godziła pasje i osiągnięcia naukowe z rolami matki, babci, siostry itd. Pracowała zawodowo do 75 roku życia. Wycofała się z aktywnej pracy zawodowej przede wszystkim ze względu na trudności z poruszaniem się, spowodowane zwyrodnieniem stawów. Jasny umysł, łatwość formułowania myśli spowodował, że zaczęła pisać wspomnienia o swoich czasach studenckich, korporacjach, dawnych szkołach (konserwatorium muzycznym), o znanych uczonych, a także o rodzinie.

Kiedyś powiedziała do mnie: – Tyle piszę o Poznaniu, o ludziach, o bliskich, o czasach, które już minęły… Czy nie warto by tego wydać w formie książki? Po 14 latach od śmierci mojej mamy zgłosił się dyrektor Biblioteki PTPN, Norbert Delestowicz, z propozycją wydania w formie książkowej wspomnień mojej matki Marii Aleksandry Smoczkiewiczowej. Pan dyrektor nagle spełnił marzenie mojej matki, za co jestem bardzo wdzięczny jemu i jego współpracownikom.

Jest rzeczą godną uwagi, że z mojej ścisłej rodziny, bardzo okaleczonej przez wojnę – strata ojca, śmierć mojej siostry – wyrosło wielkie drzewo rodzinne. Z moją żoną Jadwigą z domu Sagan mamy czworo dzieci: Aleksandrę, Pawła, Annę i Barbarę. Wszyscy ukończyli studia, założyli swoje rodziny i mają dzieci. Łącznie mamy 13 wnuków (w tej liczbie tylko 3 dziewczynki) oraz 2 prawnuczki. To jest wartość nie do przecenienia. Tego się nie kupi za żadne pieniądze. To jest szczęście, za które można Bogu dziękować. Myślę, że matka swoją postawą i ciężką pracą stworzyła warunki do takich rezultatów, a ojciec wspierał nas z Nieba.

Jeszcze raz dziękuję Panu Dyrektorowi za jego inicjatywę i cieszę się, że wspomnienia mojej mamy zostały wydane w formie książkowej. Pokażą losy typowych, tradycyjnych rodzin polskich ostatnich 150 lat.

 

"Moje wspomnienia"

 

Moje Wspomnienia okladka

 

Moje wspomnienia autorstwa Marii Aleksandry Smoczkiewiczowej to niezwykle pasjonująca opowieść o autorce i jej najbliższych, rozgrywająca się na tle panoramy wydarzeń w państwie polskim w ciągu XX wieku. Jesteśmy świadkami przeżyć małej dziewczynki podczas podróży wielodzietnej rodziny pociągiem w 1919 roku do odradzającej się Polski. Otrzymujemy dokładny opis systemu szkolnictwa w okresie międzywojennym i ówcześnie istniejących korporacji akademickich. Wiele miejsca Maria Aleksandra Smoczkiewiczowa poświęciła doświadczeniom jej rodziny w trakcie II wojny światowej. Bystrym okiem obserwowała także powojenne przemiany zachodzące w PRL.

Opracował Norbert Delestowicz.

 

Niezwykłe Życiorysy

Dora Mukułowska (1880-1946)

Dora Mukułowska.Zdjęcie ze zbiorów rodzinnych.   Teodora Aniela Maria (Dora) Mukułowska urodziła się 27 września 1880 roku w Kowalewie k. Pleszewa, w rodzinie szlacheckiej. Była córką Marii z Wilkowoyskich oraz Leona Mukułowskiego...

Czytaj więcej

Klaudyna Potocka (1801-1836)

    Teofila Klaudyna Potocka z Działyńskch urodziła się 27 sierpnia 1801 roku. Pochodziła ze znamienitego i zasłużonego dla naszego regionu rodu. Jej rodzicami byli Ksawery Działyński, uczestnik prac Sejmu Wielkiego, oraz...

Czytaj więcej

Emilia Sczaniecka (1804-1896)

"...Wartość życia człowieka istnieje w tym, co pozostawia on drugim po sobie..."  Emilia Sczaniecka     Wybitna Polka, wielka patriotka. Uczestniczka powstań narodowowyzwoleńczych w 1830, 1848 i 1863 Strażniczka wiary, mienia i języka polskiego. Organizatorka...

Czytaj więcej

Rodzina Donatów z Ostrzeszowa

Niżej prezentujemy artykuły poświęcone rodzinie Donatów, które ukazały się w kwartalniku Ostrzeszowska Kultura.   RODZINA DONATÓW Z OSTRZESZOWA Kinga Lewandowska Korzenie mojej rodziny wywodzą się z Ostrzeszowa. Choć urodziłam się w Krakowie w...

Czytaj więcej

Walentyna Janta-Połczyńska (1913-2020)

Walentyna Janta-Połczyńska w 1959 roku, ze zbiorów Michała Folegi   Walentyna Janta-Połczyńska de domo Stocker, primo voto Pacewicz, urodziła się 1 lutego 1913 roku we Lwowie, jako córka Karoliny Kochanowskiej i Ludwika Stockera...

Czytaj więcej

Aleksander Janta-Połczyński (1908-1974)

Aleksander Janta-Połczyński, ze zbiorów Marii Prądzyńskiej   Był wnukiem Antoniego Stanisława Jurasza oraz siostrzeńcem Antoniego Tomasza Jurasza, wybitnych lekarzy, których biografie również znaleźć można na stronie Fundacji.   Aleksander Janta-Połczyński – dla rodziny i przyjaciół...

Czytaj więcej

Saga rodu Donatów

Niżej prezentujemy artykuł jaki ukazał się na łamach czasopisma „Elity” w nr 49 z grudnia 2018 roku, dotyczący rodziny Donatów. To bardzo ciekawa rozmowa z wybitną śpiewaczką koloraturową, prof. Zdzisławą Donat...

Czytaj więcej